wtorek, 4 marca 2014

Pożegnanie

Hej kochani !
Co tam u was słychać? Mamy dla was wiadomość.... niekoniecznie dobrą. Razem z Caroo postanowiłyśmy oddać bloga. Złożyło się na to wiele rzeczy ale m.in. brak czasu i zaniedbywanie boga.
Ogólnie kiepsko nam szło. Jak zauważyliście nie jesteśmy wymarzonymi bloggerami. Cóż wam mogę napisać na pożegnanie ? Miło mi było pisać i współpracować z Caroo. Dziękuje za każdą opinię i poświęcony nam czas,cierpliwość. Mam nadzieję,że nie byłyśmy aż taaaaaaak koszmarne i nie będziecie mieli do nas żalu. Wierzę,że ktoś lepiej poprowadzi tego bloga. 

Jest mi troszeczkę smutno,że tak wyszło ale widoczne tak było nam pisane. 

Trzymajcie się ciepło, dużo uśmiechu i zdrowia ♥ 


Goga ♥

A teraz kilka słów ode mnie.Jak wiecie wszystko zaczęło się od tego,że założyłam bloga, zaprosiłam do współpracy naszą kochaną Goge. Ale jak sami widzicie, niestety nie mamy czasu,co może wydać się niektórym samolubne z naszej strony, ale tak nie jest. Postanowiłyśmy obie,że lepiej bd jak oddamy bloga, jeśli nikt się nie zgłosi to przepraszamy, ale zostanie on zawieszony. Może kiedyś któraś z nas wróci, choć jest to mało prawdopodobne. Chciałabym was bardzo przeprosić za wiele niedotrzymanych obietnic, za takie przerwy i samo zaniedbanie tego bloga.Kiedy go zakładałam liczyłam, że lepiej to wszystko się potoczy, ale niestety nie wszystko wychodzi tak jakbyśmy chcieli.
Dziękuję w moim i Gogi imieniu za to, ze tyle osób tutaj zaglądało, za każde wyświetlenie i czytelnika.
Horan ♥







sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 9


            W mojej głowie znów pojawił się ten sam obrazek: mama prosząca o litość,mężczyzna z pistoletem w ręce i jego głośny śmiech.Wiem co się zaraz wydarzy zaciskam ręce w pięści i znów słyszę strzał i mocne szarpnięcie.Otwieram oczy i widzę duże brązowy oczy i uśmiechniętą twarz tego samego mężczyzny. Zastanawiam się czy przypadkiem nie zmieniłam swoich wspomnień.Strasznie boli mnie głowa i nie mogę sobie przypomnieć gdzie jestem. Mężczyzna podnosi pistolet i przykłada do mojej głowy z tym samym uśmiechem. I wszystko do mnie wraca, wiem gdzie jestem i co się stało. Nerwowo zerkam na boki. Nie ma jak uciec bo wcześniej mnie zastrzelą a poza tym maja przewagę. Lou, dwóch mężczyzn i jakaś dziewczyna. Ciekawie się zapowiada.
- Co ty tam kombinujesz Sky ? - odezwał się mężczyzna. I po raz kolejny mnie olśniewa.
- Ty....... - nie mogę w to uwierzyć.
- No cześć mała miło cię znów spotkać. Wyładniałaś i urosłaś od naszego ostatniego spotkania- odzywa się z uśmiechem na twarzy. Muszę się pozbierać. Nie daj mu poznać,że się go boisz Sky.
- Nieźle kombinujesz ale jesteś strasznie nie ostrożna zresztą jak twoja mama wpychasz nos w nie swoje sprawy - i znów do mnie gada - złota rada na przyszłość jak kogoś śledzisz i chcesz go zabić to lepiej sprawdzaj czy sama nie jesteś śledzona.
 O czym on do mnie mówi ? Kto mnie śledzi.
- Nie rozumiem o co wam chodzi - odpowiadam.
- Sky przecież wiem,że działaś w naszej branży - i znów ten wkurzający uśmiech - ale jesteś strasznie głupiutka prawda,Any. Odwraca głowa a ja podążam za nim. Kto to jest Any? Moim oczom  ukazuje się wysoka i ładna dziewczyna. Ach to jest moja pogrączyni.
- Nie mogłem doczekać się kiedy zaatakujesz. Koniecznie chciałem ujrzeć twoją minę. Nie spodziewałaś się tego mała, głupiutka Sky - i znów ten wkurzający uśmiech i kpina w jego głosie. Ach tak? O jedno mała i głupiutka za duża. Uderzam go z całej siły w twarz tak,że aż upada i natychmiast w staję. Nie mogę uciec ale przynajmniej teraz widzę wszystkich.
- Masz przerąbane - syczy mężczyzna i ociera krew z twarzy.
Uśmiecham się. Teraz nie jestem już głupiutka. Ale nie, moja radość nie trwa długo,bo mężczyzna rzuca się na mnie i przewraca. Krzyczy coś do mnie ale go nie słucham,bo wiem,że mnie zaraz zastrzeli. Chciałabym się pożegnać z dziadkami. Z zamyślenia wyrywa mnie mocny cios w twarz. Ach lepiej się poznęcać niż od razu zabić. Przecież to zawodowcy. I znów straszliwy ból tylko,że tym razem w okolicy klatki piersiowej. Czyjaś noga zawzięci mnie kopie.Trwa to chwilę i nagle ktoś mówi spokojnie:-
- Pat daj już spokój.
Znam ten głos...... Louis
- Masz racje stary - odpowiada mężczyzna - ty to załatwisz - mówi z uśmiechem podając Lou pistolet.
Nerwowo przełykam ślinę z myślą aby to się w końcu skończyło. Louis podchodzi w moją stronę wolnym krokiem, bierze pistolet i przykłada go do mojej głowy. Nie dam mu tej satysfakcji i nie będę płakać. Widzę jego oczy i wiem, że to zrobi. Zamykam moje. Niech to się już skończy. I nagle wszystko się zmienia. Do pokoju wpadają następne cztery osoby. Lou odwraca się oszołomiony. Postanawiam wykorzystać sytuację i padam plackiem za szafką. W ostatniej chwili bo właśnie zaczyna się strzelanina. Leżę cicho pragnąc żyć. Proszę Boga o litość i obiecuję, że rzucę te robotę. Strzały nie ustępują a mój strach stale rośnie. Co tu się dzieję do cholery.  Po kilku minutach wszystko cichnie ale nie mam odwagi się wychylać. Jednak po chwili słyszę
- Tim, gdzie Sky ? - oszołomiona rozpoznaję głos Maksa i postanawiam wstać. W tej samej chwili podchodzi do mnie wysoki blond chłopak. Pomaga mi się podnieś. Gdy już wstaję moi oczom ukazuje się zaskakująca scena. Widzę mojego szefa i jeszcze trzech innych mężczyzn z pistoletami wymierzonymi w głowę moich oprawców, którzy stoją przy ścianie. Jeden z nich jest ranny. Zaskakująco mało ofiar.  Wszyscy mierzą się wzrokiem,a ja marzę aby zniknąć. Z osłupienia wyrywa mnie rozkazujący ton głosu wuja.
- Sky nic ci nie jest ?
Na potwierdzenie kiwam głową.
- To dobrze - odpowiada z ulgą, a przynajmniej mi się tak wydawało- teraz się zmywamy, a wy się nie ruszajcie - mówi do tamtych.Okej,czyli uciekamy  ...............tylko jak? Mamy najwyżej 30 sekund,a z tego co pamiętam najbliższe drzwi są na końcu korytarza. Spojrzałam na Max'sa i nasze oczy się spotkały. Już wiem,że liczy tylko i wyłącznie na szczęście. Zastanawia mnie też czemu ich nie zabije skoro tak mu na tym zależało. W co on się bawi?
- Sky jesteś gotowa?
Na potwierdzenie kiwam głową. Raz się żyje. Dostaje pistolet,mijam tamtych pod ścianą i zaczynam biec ile sił w nogach. Czas ucieka i widzę jak moi towarzysze mnie wymijają. Nie mam siły ale strzały, które padają zza moich pleców dodają mi powera. Szybciej Sky jeszcze tylko metr. Już prawie. Widzę otworzone drzwi i schody w dół. Cały czas ktoś zawzięcie strzela. Już prawie jestem przy drzwiach, gdy nagle czuję przeszywający ból w ramieniu, z zaskoczenia potykam się i nagle ogarnia mnie ciemność.





-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
I w końcu dodajemy nowy rozdział. Nie wiem czy wam się spodoba i przepraszamy za wszelkie opóźnienia i nie dotrzymane słowa:( jest nam bardzo przykro,że musieliście tyle czekać. Miłego czytania i wiemy,że ten rozdział jest krótki i nie spełnia do końca waszych wymagań ale na nic lepszego nie możecie teraz liczyć :( A i dodałyśmy nowych bohaterów :)


                                                                  Buziakiii ♥

                                                                                                                       Goga&Caroo




niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 8

Zabawa się zaczęła więc czas ja rozkręcić. Czas unicestwić Pana Louisa raz na zawsze. Przez kilka dni obserwuje siedzibę gangu. Rozrysowałam sobie plan budynku i wiem gdzie mam węszyć.Wzięłam prysznic i czas się ładnie ubrać. Ładny wygląd ułatwia sprawę, nie oszukujmy się ładni maja łatwiej w życiu. Ubrałam czarne wygodne spodnie, czarny podkoszulek i czarna bluzę. Założyłam glany- ludzie je wyśmiewają ale mi się podobają i są praktyczne bo łatwiej rozwalić drzwi glanami niż obcasami. Związałam włosy w wysoki koński ogon i wzięłam swojego starego, dobrego przyjaciela - mały czarny pistolet. Powiedziałem babci,że wychodzę z przyjaciółmi do klubu. Ucieszyła się bo dawno już nigdzie nie wychodziłam. Kochana babcia martwi się. Często mi zarzucała,że zaniedbuje przyjaciół więc pewnie jej ulżyło. Idąc do celu rozmyślałam o swoich przyjaciołach. Byłych przyjaciołach,bo już od wieków się z nimi nie przyjaźnie. Nie są mi potrzebni... Kogo ja oszukuje jestem samotna, nie mam nikogo.
Po 20 minutach byłam koło budynku, który mnie interesował. Minęłam go i zaszłam od tylu do budynku obok. Czas rozpocząć wspinaczkę po drabinie na dach. Uhh 20 pięter i lęk wysokości ale Sky się nie poddaje.
Weszłam na pierwszy,drugi,trzeci,dziesiąty schodek,a reszta poszła już z górki. Położyłam się na ziemi i w takiej pozycji przeleżałam pół godziny czekając jak jakiś starszy facet w końcu ruszy swój spasły tyłek i wyjdzie się bawić z całą bandą. Po 20 minutach nie wygodnego leżenia gościu wyszedł. Teraz zacząć te  "filmową" część zadania. Zastanawiam się jak to robią te wszystkie gwiazdy,że zawsze są ładne, nigdy nie niszczą ubrań i nie mają śliniaków. Ja mam to szczęście,że odległość od dachu była nie wielka i wystarczył wziąć duży rozbieg.Wzięłam głębszy oddech i rozpędziłam się.Przy krawędzi dachu wspięłam się w górę.
Przez krótką chwilę czułam się niczym lecący ptak.Upadłam z głośnym hukiem na dach drugiego budynku.
Powoli podeszłam do dachowego okna i uklęknęłam przy nim.-Jak je do jasnej cholery otworzyć?-zadałam to pytanie na głos i przez chwile przypatrywałam się mu.W końcu wstałam i zadecydowałam,że muszę znaleźć jakieś inne wejście.Rozejrzałam się dookoła i dojrzałam małą klapę w dachu.Uśmiechnęłam się pod nosem i szybkim krokiem podeszłam do niej i wzięłam w dłonie małą czarną kłódkę.Wyjęłam z włosów swoją wsuwkę i po małych męczarniach w końcu ją otworzyłam.Cicho odstawiłam klapę obok i wślizgnęłam się do środka.Rozejrzałam się po pomieszczeniu i odtworzyłam mapę całego budynku w mojej głowie.Z tego co pamiętam jestem teraz na strychu dwa pokoje dalej od Tomlinson'a. Wyszłam najciszej jak się dało z pokoju,a podłoga zaskrzypiała.Szłam przez czarny korytarz,aż stanęłam przed drzwiami jego pokoju.Przez moment im się przypatrywałam i złapałam za klamkę,cicho je otwierając.Zajrzałam do środka i zobaczyłam wielką przestrzeń,składającą się z dwóch dużych pomieszczeń,odgrodzonych ścianą.Weszłam w głąb pokoju i zobaczyłam smugę światła dochodzącą z drugiego pokoju.Stanęłam w wejściu i zobaczyłam jego.Stał przed sporej wielkości biurkiem,na którym były rozłożone papiery.Przypatrywałam mu się,a z torby wyjęłam mojego małego przyjaciela.Podchodziłam do niego powoli,stawiając małe kroczki.Nie słyszał mnie.Widziałam jak bardzo jego uwagę pochłonęły kartki papieru.Stanęłam za nim i przystawiłam mu pistolet do głowy.Gdy poczuł przedmiot wzdrygnął się i zerknął w moją stronę.
-Cześć Louis.-wycedziłam przez zęby,łapiąc za spust.Chłopak spojrzał na mnie w szoku,a jego oczy pociemniały.
-Co to kurwa ma znaczyć Sky ? Bawisz się w superbohatera ?- odparł z lekkim uśmiechem.
Ciekawe czy będziesz taki wesoły jak ci dam kulkę w łeb,pomyślałam.
- No co Sky zabij mnie i po sprawie. No dalej mała,masz szansę.-szepnął,patrząc na mnie swoimi ciemnymi tęczówkami.
Przypatrywałam się jego odbiciu w lustrze w ciszy.Czemu tak długo mi to zajmowało? Przecież planowałam to tak długo.No dalej Sky! Zabij go i będzie po sprawie.-w mojej głowie odzywało się drugie ja,które ani na chwile się nie zamykało.Już ciągnęłam za spust,już byłam taka bliska celu,kiedy do pokoju z kopniaka wleciało paru mężczyzn z pistoletami wymierzonymi prosto na nas.
-Nareszcie Cię mam.-wycedził jeden z nich,a jeden z nich korzystając z mojego zdezorientowania pchnął mnie na ścianę,po której zjechałam na podłogę.Podniosłam swoje spojrzenie i spojrzałam na mężczyznę.
Jego głos..Był taki znajomi.Przymknęłam swoje oczy,a w mojej głowie zaczęły pojawiać się migwki wspomnień....
____________________
Tak na wstępie pragnę Was wszystkich bardzoo,ale to bardzo przeprosić.Wiemy,że zawaliłyśmy sprawę i pewnie rozdział nie jest taki jak oczekiwałyście.Pewnie teraz powiecie,że były święta i obietnice,ale jeśli mamy kogoś tutaj osądzać to tylko wyłącznie mnie,bo Goga ciągle mi o Was tutaj przypominała.Obie postaramy się,aby te rozdziały były w miarę regularnie dodawane i już macie moje słowo.
Rozdział nie wyszedł za dobry.. i ja to wiem,ale mam nadzieję,że zrozumiecie.Dawno nie pisałam i szczerze trudno mi było pisać,ale myślę,ze niebawem się to zmieni.
Następny rozdział myślę,że pojawi się w następny weekend.
Caro & Goga