piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 4

Poprawiłam moją obcisłą sukienkę i pozostawiając moją szklankę na blacie wstałam z krzesła.Louis wraz z kolegami usiedli na okrągłej kanapie i sącząc swoje drinki lustrowali wszystkich zgromadzonych w sali. Dziewczyny zmysłowo trzepotały rzęsami i posyłały uśmiechy brunetowi,który z wyższością im się przypatrywał.Szłam powoli w jego stronę.Na usta włożyłam mały uśmiech.Stanęłam na środku parkietu i zaczepiłam byle jakiego chłopaka.Był dobrze zbudowany i na pewno należał do tych którzy nie narzekają na zainteresowanie płci pięknej.Oplotłam swoje ręce na jego karku i zamrugałam oczami.Chłopak uśmiechnął się i złapał mnie w talii.Przybliżyłam swoją twarz do jego policzka i przygryzłam płatek jego ucha.-Dotykaj mnie.-szepnęłam i ucałowałam jego linie szczęki,niewidocznie zerkając w stronę Louis'a,który z zaciekawieniem się nam przyglądał.Blondyn przeniósł swoje dłonie na moje pośladki i lekko je ścisnął.Z moich ust wydobył się udawany jęk zadowolenia.Z szyi powędrowałam w stronę puszystych warg i złożyłam na nich mały pocałunek.Chłopak uśmiechnął się i pogłębił go,mocniej zaciskając dłonie na moich tyłach.
Uśmiechnęłam się,a swoje dłonie włożyłam do tylnych kieszeni jego spodni.Chłopak wydobył z siebie cichy pomruk,lecz po chwili nie czułam jego ciała przy swoim.Podniosłam głowę i zauważyłam nikogo innego jak samego Louis'a Tomlinsona."Czyli plan się powiódł"-powiedziałam w myślach i czekałam na dalszy rozwój akcji.
-Co ty odpierdalasz?-krzyknął zbulwersowany blondyn.Louis uśmiechnął się z wyższością.
-Zabieram Ci gąskę,frajerze.-odparł i odwrócił się w moją stronę.Chłopak tylko machnął ręką i zginął gdzieś w tłumie.Tomlinson ujął moją dłoń.-Jestem Louis.-przywitał się i posłał mi szeroki uśmiech.Odpowiedziałam tym samym i ścisnęłam jego dużą dłoń,która oplatała moją.-Sky.-odpowiedziałam i zamrugałam oczami.
-Właśnie uratowałem Cię przed prawdopodobnie najgorszym wieczorem twojego życia.-oznajmił,pewny siebie.
-Taak?-zaczęłam zdziwiona.-A może to właśnie teraz zsyłasz mnie na okropny wieczór.?-powiedziałam zaczepnie.Chłopak się uśmiechnął i objął mnie w talii.-Jestem Tomlinson,kochanie.Ja zawsze dostaje to czego chcę.-odparł i przysunął mnie bliżej siebie.Oplotłam swoje ręce na jego szyi.-Widzę,że masz duże mniemanie o sobie.-powiedziałam z przekąsem.Brunet zachichotał i potarł dłonią mój policzek.- Skąd jesteś?-spytał zupełnie znikąd.
-Mieszkam tu w Londynie.-odparłam i spojrzałam mu w oczy,w których dostrzegłam ciemność.
-Również jestem stąd.-odparł.-Może wyjdziemy z tego klubu i poznamy się lepiej?-zaproponował.
Posłałam mu zalotny uśmiech i kiwnęłam twierdząco głową,po czym ruszyliśmy w stronę wyjścia.
Zimny wiatr,który grasował na zewnątrz otulił moje policzki,a moje włosy roztrzepał na różne strony.Louis ścisnął mocno..za mocno moją małą dłoń i ruszył w stronę parku.Szłam tuż obok niego,wpatrując się w ciemność przed nami.W końcu zatrzymał się,a moim oczom ukazał się stary pomost.Zdziwiona zmarszczyłam brwi i spojrzałam w jego stronę.-Myślisz,że taki chłopak jak ja,nie lubi takich miejsc?-spytał i potarł dłonią mój policzek.Pokiwałam przecząco głową i ruszyłam na pomost.Usiedliśmy na samym jego końcu i wpatrywaliśmy się w księżyc,który dziś był w pełni.-Twój akcent..-zaczął,nie obdarzając mnie wzrokiem.-Nie brzmisz jak...-nie skończył,ponieważ mu przerwałam.-Tak..to prawda.-odparłam.-Mój tata pochodził z Kanady.-skończyłam i patrzyłam na taflę wody,która lekko falowała przez wiatr.
-Pochodził?-spytał i obdarzył mnie spojrzeniem.Głośno przełknęłam ślinę i zaczerpnęłam powietrza.-tak..
mój tata...on...-zacięłam się.Czy powinnam powiedzieć mu prawdę?Nie! Na pewno nie.-powiedziałam sama do siebie.-on..zostawił mnie i mamę jak byłam mała.-odparłam zamyślona.-Nie wiem co teraz się z nim dzieje.-dokończyłam i spojrzałam na księżyc.-Rozumiem.-usłyszałam cichy szept,a po chwili jego silne ramię przyciągnęło mnie do jego torsu.-Czas wracać.-zażądał i pomógł mi wstać.
-Nie musisz mnie odprowadzać,wrócę sama.-odparłam pewna siebie i już miałam odejść kiedy ponownie tego wieczoru,poczułam jego silną dłoń na ramieniu.
-Nie pytałem Cię,czy mogę.-warknął i splótł nasze dłonie.-Dokąd idziemy?-spytał i zerknął na mnie.
-Academy Street 6a.-odpowiedziałam i ścisnęłam oczy z bólu jaki zadawał mi jego uścisk.Na twarzy Tomlisona pojawił się uśmieszek i ruszyliśmy w ciszy w stronę mojego domu.
Przez całą drogę jaką spędziliśmy w swoim towarzystwie zastanawiałam się czemu się na to zgodziłam.Louis wydawał się przerażający i bardzo sprytny,więc moje zadanie właśnie w tej chwili się komplikuję.Nie zawracając sobie dalej tym głowy zauważyłam,że stanęliśmy przed furtką do mojego mieszkania.-Ładny dom panno Jones.-skomplementował posiadłość i schował niesforny kosmyk moich włosów za ucho.
-Skąd wiesz jak się nazywam?-spytałam zdziwiona i podejrzanie na niego spojrzałam.W jego oczach dostrzegłam ciemność i tajemniczość,czyli...nic nowego.
-Wiem więcej niż sobie wyobrażasz..Sky.-szepnął do mojego ucha,a moje ciało odwiedził dreszcz.Kiedy otworzyłam oczy Louisa już nie było.Obejrzałam się dokoła,lecz nigdzie go nie dostrzegłam.Spięta wyjęłam klucze z mojej torebki i szybko weszłam do domu.Z racji tego,że było już późno po cichu wdrapałam się po schodach na górę i zamknęłam drzwi od mojej sypialni.Zdjęłam wysokie szpilki,które szczerze powiedziawszy trochę mnie uwierały i opadłam na łóżko.-W co ja się wpakowałam...-mruknęłam do poduszki i głośno westchnęłam.
______________________________________________________________________________
 (Louis)
-Wiem więcej niż sobie wyobrażasz..Sky.-szepnąłem jej do ucha,a jej ciało ogarnął dreszcz.Uśmiechnąłem się pod nosem i pozostawiając ją odszedłem,chowając dłonie do kieszeni moich czarnych rurek.
Przemierzałem ciemne ulice Londynu,a wiatr mierzwił moje włosy.Skręciłem w boczną alejkę i widząc znajome drewniane drzwi otworzyłem je z kopa.W pomieszczeniu zastałem jak zwykle bałagan.Rozejrzałem się i wszedłem przez wejście zasłonięte starą,czarną zasłoną.Moim oczom ukazał się sporej wielkości gabinet,a za ciemnym brązowym biurkiem jak zwykle zasiadał on.Spojrzał na mnie i wyjął cygaro z ust.
-Mam nadzieję,że misja się powiodła?-spytał,nie bawiąc się w tak zbędne szczegóły jak powitanie.Na moje usta wkradł się szyderczy uśmiech i stanąłem obok mebla.
-Mam ją w garści.-oznajmiłem i wypiąłem dumnie pierś.Daniel zaśmiał się,wypuszczając z ust dym.
-Pamiętaj,że ta suka jest sprytniejsza niż ci się wydaje.-odparł poważnym tonem i zaciągnął się.
-Nie martw się.Wiem co robię.-warknąłem i wyszedłem bez słowa.Moje ciało otulił zimny wiatr,który wywołał na nim gęsią skórkę.Wyjąłem z tylnej kieszeni telefon i wpatrzony w jego ekran,ruszyłem do mojego mieszkania...

_______________________________________________________________________________
(Sky)
W pomieszczeniu rozbrzmiał dobrze mi znany sygnał.Zmęczona wymacałam telefon,który znajdował się już na szafce nocnej i otworzyłam wiadomość.
"Dobranoc piękna. L xx"
Zdziwiona przeczytałam na głos podpis wiadomości i już po chwili wiedziałam do kogo należy.Nie tracąc czasu odpisałam.:
"Louis? Skąd masz mój numer?"
Wysłałam i nie czekając długo na odpowiedź,przeczytałam.:
"Wiem więcej niż sobie wyobrażasz. "
Zmarszczyłam brwi i przypomniałam sobie jego słowa,które wypowiedział pod domem.Może i to nie była moja pierwsza akcja,w której miałam załatwić członka jakiegoś gangu,ale Louis..On wydawał się inny... Wiedział dużo..Za dużo...
_________________________________________
Wiem. Rozdział miał być  dwa dni temu.Przepraszam,ale ciężko mi było go napisać..Sama nie wiem czemu,może brak weny? Nie wyszedł on tak jak chciałam i planowałam,ale.. może komuś się spodoba. :)
Co do następnego.. powinien być 23.08,ale gdyby coś miało się zmienić to napiszę wam w aktualnościach. ;)
Dziękuję za kom. pod poprzednim rozdziałem. ;D
Mam do Was pytanie.. Czy chcecie,aby wiadomości pojawiały się w formie zdjęć? Oraz czy rozdziały mają być pisane wyłącznie z perspektywy Sky,czy również i innych bohaterów? :)
A może macie jakieś pomysły co do następnych rozd? Jakieś sugestie? Jeśli tak to piszcie w kom. a z każdą się zapoznam. ;)x
Jak widzicie ponownie.. pojawiły się nowe zakładki tj.: <kontakt><ulubione - Nie o 1D>,zapraszam do zapoznania się z nimi. ;)x
/Jeśli chcecie być inf. o rozd. do piszcie mi swoje nazwy tt,a dodam was na listę ;)/
Całuję xoxo

4 komentarze:

  1. Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji :o Rozdział jak zwykle cudowny! <3
    Co do zdjęć to zależy od Ciebie, moim skromnym zdaniem wolałabym żeby było pisane z perspektywy innych, :) Czekam na nn. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. nie spodziewałam się tego, że Lou też będzie chciał ją zlikwidować... genialne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest genialny! Moim zdaniem nic nie powinnaś zmieniać. żadnych wiadomości w formie zdjęć. Tak wygląda to profesjonalnie. Myślę, że zdjęcia mogły by to zniszczyć. Jeśli chodzi o perspektywy, moim zdaniem mogłyby się pojawiać nie tylko ze strony Sky. Dzięki temu będziemy mogli lepiej poznać postać np. Lou.

    Zdziwiło mnie to, że nie tylko Sky ma plan do zrealizowania, najwyraźniej Louis tez musi czegoś dokonać. Robi się coraz ciekawiej.

    Pisz, pisz i pisz. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :))

    K.

    OdpowiedzUsuń

Reklamy swoich blogów zamieszczajcie w zakładce SPAM. :)x
Polecam zapoznać się z jej treścią. ;)x
Dziękuję xx